W tym miejscu w roku 1959 wydarzyła się tragedia, której, jako siedmiolatek byłem świadkiem. Mój czternastoletni brat pławił konia w rzece, gdy zjawił się na brzegu milicjant, który dosiadł zwierzęcia i zmusił go do popłynięcia w stronę przeciwległego brzegu. Koń i jeździec utonęli. Straż pożarna wyłowiła topielca, który miał na ciele ślady końskich kopyt. To miejsce przez dziesiątki lat nosiło nazwę: ,,tam gdzie koń się utopił".