Budynek powstał jakoś na przełomie lat 60/70. Na piętrze była sala, w soboty bywałych dyskoteki. Był to klub Pod Jaworami, a szefową była żona Andrzeja Waligórskiego - Lesia. Podglądałam tylko, bo to nie był jeszcze mój czas. Nie znam powodów likwidacji klubu, pomieszczenia zajęła spółdzielnia mieszkaniowa. Na parterze, tam gdzie apteka był kantor przyjęć pralni miejskiej.