Żwirowa alejka - od ul. Na Niskich Łąkach oraz od Żabiej Ścieżki 2006r. Po lewej KS "Polonia", po prawej ogródki działkowe założone przez Niemców na dawnym wysypisku śmieci. Kiedyś rosły tu wielkie morwy i był parkan 3,5 m wysokości.
Dodał:B.Olczyk° - Data: 2006-08-03 18:11:14
- Odsłon: 9509
Rok 2006
Będąc małym chłopcem, byłem świadkiem zakopywania co najmniej jednego pocisku artyleryjskiego (sporego kalibru) wydobytego z terenu działek. Gdzieś wzdłuż parkanu. Nie wiem czy do tej pory, wydobyto go.
Jak już "nabrałem nieco rozumu" usiłowałem zgłosić ten fakt jakimś ważniejszym z działek. Bajanie dzieciaka... Zresztą wtedy, wzywanie saperów, ewentualne posądzanie o "sabotaż -dywersję" :)) Pewnie się bali, przyjąć do wiadomości.
W roku 1972/1973 w basenie na rogu Inowrocławskiej i Zachodniej przez kilka ładnych dni leżały wyciągnięte przeze mnie i kolegów z odpływu pociski moździeżowe małego kalibru. Swoim kształtem przypominały małe rakiety więc po kilku dniach bezczynności zaczęłiśmy się nimi bawić wśród płyt betonowych budującego się obok samu. Wśród wielu zabaw nimi było także rzucanie do siebie ......
Gdyby nie czujnośc jednego z pasażerów oczekujących na autobuś, na pobliskim przystanku pewnie byłoby po nas lub trwałe kalectwo. Mnie jednak fascynuje do dziś fakt, że tego typu rzeczy dniami leżały na widoku wszystkich i nikt się po nie nie zjawił....
We Wrocławiu stało się to z czasem niepisaną regułą chyba biorąc pod uwagę ilość tego typu amunicji spoczywajacej pod naszym brukiem czy chodnikami.
Nie wiem z jakiego powodu, ale najwięcej amunicji wybieraliśmy z ogromnej góry gruzów "zwykłych" kamienic nr 8 i 10 przy Prądzyńskiego. Luzem, w taśmach i niewielkich drewnianych skrzynkach (mocno sparciałych). Dziwne, gdyż były różnego kalibru a nawet produkcji (także francuska i rosyjska). Pociski od zalanych ołowiem, ze stalowymi zaostrzonymi rdzeniami do zapalających (fosfor). Naszą głupotę mocno "tonowali" starsi koledzy tzw. Dzieci Wojny. :)
Pokolenie przedwojenne i bezpośrednio powojenne było bardziej "uodpornione" na widok broni, amunicji i niewypałów. Nawet większego kalibru. Może dlatego. I ta straszna nieufność władz. Skąd, dlaczego i podejrzenia. Ludzie często woleli udawać, że nie widzą. Na początku lat 60-tych znaleźliśmy pocisk artyleryjski, nieco dalej ( Żabia Ścieżka na wysokości Stadionu). Dwóch z nas zostało pilnować aby nikt nie podchodził. Kilku innych wraz z Ojcem poszło zgłosić na posterunek MO przy Traugutta. Niebieska władza przybyła gazikiem po 1,5 godz.. Saperzy, gdy już poszliśmy do domu, po kilku... :)(
No tak. Do nieszczęścia niewiele potrzeba. Ja, mam obawy co do tego (tych) dużego niewypału. Korozja chemiczna-ziemna od lat 50 tych, swoje poczyniła. Teraz jeżdżą tu nawet spore samochody. Wstrząsy. Cała nadzieja w tym, że jednak usunięto, choć nie słyszałem nigdy (od stałych "Tubylców") o wizycie saperów.
"Kompletną katiszę" zrozumiałem jako cały wóz bojowy a nie rakietę. Przepraszam :)) "Te cholerstwo", wypala na poligonach wsjo. Strzelania, trzeba przeprowadzać późną jesienią.