Podobnym Ziłem, w ramach tzw. autostopu wieziono nas ze Szczecina do Gdyni. Kierowca wiózł "na pace" jedynie... (jedno, no, dość duże) pióro resoru... Ów Kierowca śmiał się, że wozi powietrze... Ochoczo, podbił nam kwit w książeczce...
Jak to dobrze, że przywołałeś autostop. Sam byłem aż 5 razy ( w latach 69-71, czasami 2 razy w roku ) i dzięki tej najtańszej z form podróży, poznałem Polskę w wieku niespełna 20 lat. Zauważyłem również, że oprócz Wybrzeża, Wrocław był najatrakcyjniejszym celem podróży dla wielu autostopowiczów.
Cieszę się, że odnalazłem bratnią duszę...To było "Coś"! ...Przygoda, jazda w nieznane, życzliwość kierowców, pogawędki z nimi... A przecież samochodów było o wielokroć mniej...