Z tej strony kiosku nic nie rosło, natomiast po lewej stronie kiosku, bezpośrednio za wjazdem na parking była ich cała masa. Kilka padło podczas pamiętnej wichury, niszcząc kilka samochodów. Jedna topola o mały włos nie runęła na kiosk, w kórym akurat przesiadywała nieustraszona kioskarka. Zatrzymała ją w locie latarnia uliczna, o którą się oparła. Resztę drzew wycięto później.
P.S. Ta dzielna latarnia widoczna jest nota bene na zdjęciu. Bezpośrednio obok niej stał dłuższy czas metalowy, kwadratowy pojemnik o zielonym kolorze. Nie pamiętam co się do niego wrzucało lub wyjmowało. Bodajże sąsiad miał tam jakieś rupiecie.