Jesteś niezalogowany
NOWE KONTO

Polski Deutsch

      Zapomniałem hasło/login


ä ß ö ü ą ę ś ć ł ń ó ż ź
Nie znaleziono żadnego obiektu
opcje zaawansowane
Wyczyść




Rzeźnia (dawna), ul. Łazienna, Wrocław
Danuta B.: Po dychu do przodu i tyłu?
ul. Oława Białoskórnicza (dawna), Wrocław
Kavikvs: To nie są domy przy Białoskórniczej, tylko przy Nowym Świecie.
Kamienica nr 32 (dawna), ul. Białoskórnicza, Wrocław
Kavikvs: Burgfeld 6. Jeśli już, to po lewej nr 31 a nie 32.
Dworzec autobusowy PKS (dawny), ul. Dąbrowskiego Jana Henryka, gen., Wrocław
wrotislau: Zdjęcie trzeba "zlustrować". Za budynkiem dworca widać ruiny a za autobusem .
2024 - Budowa buspasa na Jagodno, ul. Buforowa, Wrocław
Zdzisław K.: W miejscu "Domek ogrodowy" Powstanie pętla autobusowa dla budowanego buspasa na Jagodno.
Euro 2012 we Wrocławiu, Wrocław
krzych[k]: Przy okazji mozna dodać tu: .

Ostatnio dodane
znaczniki do mapy

Paulus,
foxi
Danuta B.
foxi
atom
atom
atom
Szyszka
atom
atom
atom
atom
atom
atom
atom
atom
atom
antypuszka
antypuszka
Paulus,
Jan R

Ostatnio wyszukiwane hasła


 
 
 
 
Pamiętna demonstracja
Autor: bonczek/hydroforgroup/°, Data dodania: 2011-03-19 16:49:56, Aktualizacja: 2011-03-19 16:49:56, Odsłon: 2052

Śmierć na skrzyżowaniu
Jak każda ulica we Wrocławiu, tak i ulica Górnickiego ma swoje mniej, lub bardziej znane historie.
Jedna z nich wiąże się z latami kryzysu gospodarczego czyli przełomem lat 20 i 30 tych ubiegłego stulecia. Ulica Górnickiego nosiła wówczas idylliczną nazwę Doliny Brygidy, która czy chciał, czy nie kontrastowała tak z zabudową jak i atmosferą miejsca swojej lokalizacji. Przed wojną obszar ten zdominowany był przez środowiska robotnicze Breslau. W okresie wielkiego bezrobocia wspomnianego okresu ulica stawała się miejscem spotkań różnych grup robotniczych dyskutujących i szukających możliwości poprawy ich położenia. Charakterystycznym było to, że zamiast chodnika miejscem spotkań w decydującej większości stawał się środek ulicy. Kumulacja takich grup i spotkań miała najczęściej miejsce na skrzyżowaniu obecnej Górnickiego i Grunwaldzkiej. Miejsce to wrocławscy automobiliści z natury już omijali z daleka. Na skrzyżowaniu Górnickiego, Ładnej, Grunwaldzkiej i Benedyktyńskiej oraz Miłej swój lokal mieli bojownicy Czerwonego Związku Weteranów. Tuż obok przebiegał czerwony mur okalający cmentarz należący do kaplicy św. Wawrzyńca. Mur ten służył jako swoisty billboard na którym wtedy wrocławscy komuniści naklejali swoje gazetki i hasła propagandowe. Codziennie gościła tu rozklejona świeża gazeta „Czerwony Sztandar” którą ściągała podobnie jak inne ogłoszenia i hasła sporo czytelników z ulicy. Młodzież też była częstym gościem przed murem, chociaż ją bardziej bawiły popularne wtedy karykatury niż hasła polityczne. Skrzyżowanie to budziło także inne emocje. Działało wręcz jak zapalnik w okresie rodzącego się niemieckiego nacjonalizmu pod sztandarami NSDAP. Przez skrzyżowanie Górnickiego i Grunwaldzkiej co jakiś czas przejeżdżała ciężarówka panami w brunatnych koszulach. Jechała ostentacyjnie wolno, cała obwieszona hasłami „Odblokować ulicę dla brunatnych batalionów”. Często przejeżdżała spokojnie, bez żadnych konfliktów i prowokacji. Jednak, gdy na ulicy pojawiało się więcej niż jedna ciężarówka wiadomym było, że będzie walka. Z auta wyskakiwali esamani i zaczynała się bijatyka. Pewnego dnia w odpowiedzi na nazistowską prowokację, w rytmie syreny „Międzynarodówki” pojawiała się ciężarówka pełna bojowników Czerwonego Związku Weteranów. Gdy walka toczyła się na kije i wręcz wszystko było w miarę pod kontrolą. Tego dnia jednak padły strzały. Kule świstały niewiadomo skąd. Na jednej z „brunatnych” ciężarówek stał młody chłopiec, blondyn w wieku około gimnazjalnym. Strzelał tak dokoła nie mierząc dokładnie i w przeciwieństwie do innych nie chował się. Wyglądał w tej pozie patetycznie, wręcz monumentalnie. Długo to jednak nie trwało. Po chwili nagle tak jak stał wypadł przez burtę ciężarówki spadając na bruk. Strzelanina nagle momentalnie ustała, zapanowała cisza. Nikt się nie ruszył, zaś chłopiec leżał sam po środku skrzyżowania przy ciężarówce. Nagle swoje urzeczywistnienie znalazły popularne na ciężarówkach hasła „Śmierć komunistom”, „Śmierć faszystom”. Teraz śmierć przyszła naprawdę, przyszła nagle, niespodziewanie i do tego praktycznie po dziecko. Wśród ciszy jaka wciąż panował pojawił się lekarz w mundurze SA. Podeszli do niego komuniści i pomogli zanieść i przekazać martwego chłopca samanom. Ciało złożono na ciężarówce, która w ciszy i z wolna odjechała.

bonczek/hydroforgroup/2011

na podstawie wspomnień Wolfganga Schwarza opublikowanych w "Odłamki mojego świata"

/ / / /
Virzzz | 2011-03-19 18:45:43
Wspomnienia Wolfganga Schwarza - również polecam :))
Virzzz | 2011-03-19 18:47:47
Akurat ten zacytowany fragment wyjątkowo zapadł mi w pamięć...