Jesteś niezalogowany
NOWE KONTO

Polski Deutsch

      Zapomniałem hasło/login


ä ß ö ü ą ę ś ć ł ń ó ż ź
Nie znaleziono żadnego obiektu
opcje zaawansowane
Wyczyść




Folwark Lesica (dawny PGR Rędzin), ul. Wędkarzy, Wrocław
Danuta B.: W okolicy folwarku w Lesicy nie było ani jednego budynku z naczółkowym dachem. A taki dach widać w tle.
Hurtownia artykułów metalowych W. Fantiniego, ul. Długa, Wrocław
Hellrid: Zdecydowanie lepsze :)
Gospodarstwo nr 82, ul. Wędkarzy, Wrocław
Danuta B.: Dżdżownice to raczej tu . Po rozbiórce tego domu mieszkalnego pojawiło się coś w rodzaju namiotu, nawet sądziłam, ze tam pieczarkarnia.
Dom nr 7, ul. Klimasa Czesława, ks., Wrocław
pavelo: Domyślam się. Mnie by interesowało, jak wysokie, na ilu mieszkańców, ile aut itd. Plus wszystkie eLki, to tu będzie się działo...
pl. Muzealny, Wrocław
stap: To może być też wykop pod jakąś rurę itp.
Klub policyjny Śnieżka, pl. Muzealny, Wrocław
Virzzz: Urządzenia do pomiaru czasu noszone na wszelakich kończynach to chyba też oni....

Ostatnio dodane
znaczniki do mapy

Danuta B.
Alistair
Wolwro
Wolwro
Wolwro
Wolwro
Wolwro
Wolwro
Wolwro
morgot
Parsley
Parsley
mietok
Danuta B.
Parsley
Parsley
Popski
Mmaciek
Alistair
Alistair
kitapczy

Ostatnio wyszukiwane hasła


 
 
 
 
Plac Grunwaldzki
Autor: bonczek/hydroforgroup/°, Data dodania: 2010-03-15 18:55:32, Aktualizacja: 2010-03-15 18:55:32, Odsłon: 4374

Jedyne lądowanie

Kolejny fragment wspomnień Niehoffa z mojego archiwum. Opowiada o budowie pasa na Grunwaldzkim i owym nigdzie do końca dopowiedzianym lądowaniu. Tu dowiadujemy się kto, dlaczego, kiedy i po co wylądował na lotnisku, które kosztowało życie tysiące ludzi.

Przeżyj!! Tak brzmiało pozdrowienie jakie pomiędzy sobą wymieniali żołnierze i robotnicy. Wiedzieli w czym rzecz, o co chodzi i mieli gdzieś przedłużające się i świdrujące propagandowe rosyjskie szczekanie o „beznadziejnej misji „ (Niehoff-ung auf Einsatz) albo „U was każdy ma Żelazny Krzyż, u nas pistolet maszynowy” (Bei euch hat jeder das E. K. – bei uns eine Maschinenpistole”. Wszędzie tam gdzie nasza piechota miała swoje stanowiska, a więc w domach, ulicach, parkach czy łąkach robotnicy budowali naszym pancerne osłony z płyt stalowych chroniące ich przed nieprzyjacielską piechotą i ostrzałem z broni maszynowej.
W tych dniach udostępniliśmy tez wielki skład tekstyliów. Breslau na swoim terenie miało w magazynach wiele odzieży i materiałów tekstylnych. Naszym odważny mieszkankom Breslau sprawiliśmy małą radość rozdając za darmo zmagazynowane zapasy. To co wtedy przeżyliśmy można nazwać „prywatną wojną” kobiet. Pomimo ostrzału artyleryjskiego kobiety stały w długiej kolejce na ulicy i „walczyły” między sobą o dostęp do drzwi piwnicznych domu towarowego „Barasch”. Bielizna, rajstopy, tkaniny wełniane, ubrania letnie - wszystko wyglądało tak jak na wielkiej promocji – wyprzedaży.
To nieoczekiwane dobrodziejstwo było pewnie dla niektórych pań bardzo pomocne, szczególnie, że my żołnierze na niektórych ulicach w południowej i południowo zachodniej części miasta musieliśmy pianina, meble, łóżka i inne palne elementy wyposażenia mieszkań wyrzucać przez okna na ulice. To było po prostu niezbędne. Oddział „Pionier – Regiment” Hameister wysadzał całe odcinki zabudowy. Tym sposobem tworzono wymagane pole ostrzału dla stanowisk wyżej położonych a przysypane kupą gruzu piwnice stawały się bardziej odporne na bombardowania. Te budynki, które znalazły się bezpośrednio w strefie walk nie podlegały jakiemukolwiek zamieszkaniu. Nie miały znaczenia komody i szafy, dobytek i wyposażenie mieszkań, tak często znajdowane później po kapitulacji w sowieckich mieszkaniach, najważniejsze było ratowanie życia niemieckich mieszkańców miasta.
Dzięki wyburzaniu w sercu miasta powstało lotnisko z drogą kołowania. Ten nasz eksperyment zrobiony przy pomocy granatów /wysadzania/ mógł tylko w bardzo małym stopniu pomóc nam w naszym ogromnym niedostatku amunicji. Lotnisko było po prostu niezbędne. Musiało zostać zbudowane. Pierwsza próba lądowania miała miejsce na nadodrzańskich łąkach. Zakończyła się niepowodzeniem. Pas brzegowy okazał się zbyt wąski do lądowania. Później sporo kłopotów sprawiło nam przystosowanie do lądowania Friesen – Wiese /Pola Marsowe/ znajdujące się przy stadionie. Udało się tam wylądować kilku maszynom wiozącym amunicję. Jednak miękkie i mokre podłoże okazały się szybko niezdatne do dalszych działań.
Nagle przyszedł rozkaz z kwatery Hitlera by lotnisko zbudować w osi Kaiserstrasse i Kaiserbrücke ( pl. Grunwaldzki) aż do Fürstenbrücke (Most Szczytnicki), w środku miasta.
Nie było w zasadzie mieszkańca Breslau, który nie musiał pomagać w ciągłym, wykonywanym na zmiany ( takie robocze ranna, popołudniowa i nocna ) zadaniu

Generał Luftwaffe został odpowiedzialnym za budowę tego lądowiska. Ten lotnik był starszym, czcigodnym mężczyzną. Gdy zameldował się po swoim przylocie z Kassel powiedział mi:
- Myślę, że będzie to ostatni rozkaz jaki w swoim życiu wykonam.
Następnie wyciągnął z teczki kopertę mówiąc:
- Tutaj jest niebieski list. Osiągnąłem już granicę swojego starego życia.
Nie dane mu było jednak dokończyć swojego ostatniego wojskowego zadania. Podczas prac spotkała go śmierć – zginął.
Po jego śmierci odwiedziłem kilka lazaretów. Nasze lazarety zlokalizowane w bunkrach przepełniały się coraz bardziej, aż do chwili gdy nie można było przyjąć więcej rannych.
Wojskowi i cywilni lekarze oraz siostry dokonywali tam rzeczy niesłychanych. Chociaż bunkry wykonane z betonu i stali wytrzymywały każde uderzenie pocisku to sprawiało to olbrzymi dyskomfort tak pracującym tam jak i operowanym. Powietrze przesiąknięte zapachem krwi i rannych stanowiło prawdziwą udrękę – męczarnię.
W wielkim bunkrze przy Striegauer Platz (pl. Strzegomski) odwiedziłem majora Klose w swoim łóżku. Kilka dni wcześniej odniósł rany w walkach o Nikołaj – Tor ( okolice pl. 1 Maja). Ze swoim oddziałem Volsksturmu prowadził tam walki do czasu otrzymania ode mnie posiłków w postaci batalionu Wehrmachtu. Ponieważ nie mieliśmy na terenie Festung Breslau Krzyży Rycerskich otrzymał ode mnie Krzyż Żelazny II klasy, który uroczyście na szerokiej wstędze zawiesiłem mu na szyi.
Hitler wysyła kompanię

W czasie gdy opuszczałem lazaret, Rosjanie nad Odrą zniszczyli ogniem „Zimową Bajkę” (Wintermärchen). To jeden z ostatnich stateczków wycieczkowych jaki Wrocławianie znali oprócz „Dornröschen”, „Sommernachtsraum” czy „Schneewitchen”.
W moim sztabie pod Liebichhöhe (Wzgórze Partyzantów) czekała na mnie rozmowa z kwaterą Hitlera. Po drugiej stronie słuchawki odezwał się szef sztabu generalnego wojsk - generał Krebs. Mały zaokrąglony Hans Krebs był moim przyjacielem z czasów oficerskich gdy byliśmy porucznikami. Był człowiekiem na równi bardzo inteligentnym co dowcipnym i sprytnym. Jako jeden z ostatnich niemieckich wojskowych attache w Moskwie pozytywnie pisał wtedy o Stalinie (Krebs pełnił w 1941 roku funkcję attaché wojskowego w Moskwie. Podczas pożegnania japońskiego ministra spraw zagranicznych na dworcu kolejowym w Moskwie sam Stalin poklepał Krebsa po plecach mówiąc:
- Musimy zawsze pozostać przyjaciółmi, niezależnie od tego co się stanie – przypadek autora Bonk). Sam szef państwa sowieckiego z ust Krebsa zawsze mógł usłyszeć coś dowcipnego i mądrego. Sam generał Krebs zastrzelił się w ostatnich godzinach III Rzeszy (Krebs zastrzelił się w bunkrze Hitlera 2 maja 1945 razem z generałem Burgdorfem- przyp.bonk)
Ta rozmowa z moim przyjacielem z zagrożonego Berlina i oblężonego Breslau była bardzo krótka:
- Niehoff, Führer chce przysłać tobie wzmocnienie drogą powietrzną
Odpowiedziałem natychmiast:
- Przecież wiesz, że w tych warunkach potrzeba mi amunicji, amunicji, amunicji !!
- Tak mam pełen obraz sytuacji, powtórzę twój meldunek Führerowi.
Po około pół godziny około 2.30 miało miejsce kolejne połączenie z Głównej Kwatery Wodza. Tym razem jednak nie był to Krebs ale jakiś inny wyższy oficer, nazwiska którego już nie pamiętam
- Panie generale Führer wzmocnić pańskie siły drogą lotniczą. Zostaną do pana przerzucone wczesnym świtem motoszybowcami Gotha. Będzie to uzbrojona kompania piechoty (Inf-Geschütz-Kompanie) z 8 działami, z radiem i jego obsługą. Nie będzie amunicji.
Nie wytrzymałem i krzyknąłem do słuchawki:
- Co zrobię z nimi? Mam nadmiar dział wszystkich kalibrów, nie mam jednak amunicji!!
Chcę amunicji rozumiesz!! Nic innego nie ma sensu. Zamelduj o tym szefowi sztabu generalnego!
Głos oficera po drugiej stronie słuchawki pod koniec rozmowy sprawiał wrażenie zmieszanego.
- Panie Generale, Führer już postanowił osobiście
- W takim razie zameldujcie Führerowi w moim imieniu, że jest to bez sensu
Trząsłem się ze złości
- To niemożliwe – usłyszałem odpowiedz
- Musi być tak jak Führer chce!
Faktycznie o świcie nad Breslau pojawiły się ciężkie holowane Gothy z ładunkiem.W tym momencie odezwały się rosyjskie działa przeciwlotnicze. Szybowce nie miały szans, krążąc powoli opadały trafione przez Rosjan. Cztery z nich usiadły za linią frontu u Rosjan wpadając w ręce nieprzyjaciela. Trzy pozostałe spadły na teren Festung Breslau rozbijając się kompletnie przy lądowaniu. Jedynie jeden z szybowców usiadł w centrum miasta na dzisiejszej ulicy Marszałka Stalina (plac Grunwaldzki) w pobliżu mostu nad Odrą,
Bez jednego pocisku
Z szybowca natychmiast wyskoczyła pełna obsługa działa. Wyciągnęli za sobą z szybowca nowoczesne działo które mieli obsługiwać. I to wszystko. Nie było choćby jednego pocisku… Wiedziałem dobrze co działo się w Berlinie. Hitler jednemu ze swoich doradców powiedział, że dla Festung Breslau trzeba coś zrobić. Ten z nadgorliwości przypomniał o oddziale ciężkich dział do dyspozycji. Ukrył jednak i nie wspomniał, że nie mają do nich amunicji podobnie jak to, że Breslau ma działa do których nie ma amunicji. Hitler zgodził się na to . Później nikt nie zdobył się na to by o moich zastrzeżeniach i prawdzie dowiedział się Führer.
Przylot szybowców był tak naprawdę nieuzasadnionym wykorzystaniem samolotów i paliwa.
Zaowocowało to stratą załóg dział i wzięciem części obsługi do niewoli. Wszystko to nie miało sensu, było oszustwem wynikającym z ludzkiej głupoty.
W czasie gdy w Festung Breslau wszyscy żołnierze poczynając od szeregowca do generała potrzebowali amunicji rosyjskie dowództwo pozwoliło czerwonoarmistom szabrować miasto podczas Wielkiej Nocy
Mieliśmy pełną świadomości co to może oznaczać. Każdy z mieszkańców Breslau wiedział z podręcznika szkolnego że hasło propagandowe mówiące o Odrze która płynie na czerwono oznaczało bliski koniec Breslau. Wiele krwi spłynęło wtedy podczas ciężkich walk wielkanocnych w Breslau i na Dolnym Śląsku. Pomimo tego faktu nie dane nam było zobaczyć jeszcze końca miasta.

/ / /
Andrzej40 | 2011-06-17 21:26:53
Myślę, że Niehoff był fanatycznym nazistą a żołnierzem zupełnie do niczego. Sytuacja na frontach nie dawała najmniejszych szans Festung Breslau.
B.Olczyk | 2008-07-05 23:34:20
Sufit, bielone deski? :))
Zed | 2008-07-07 06:10:27
Ta kapliczka stoi przy parkingu, lecz jej prawdziwa wartośc jest skryta właśnie w środku, trochę wysokie szumy, ale musiałem użyć wysokiej czułości aby zdjęcie dało się naświetlic w przyzwoitym czasie:)))
B.Olczyk | 2008-07-08 00:21:37
Czy to jest jakby ściana boczna kapliczki?
Mmaciek | 2011-11-05 16:15:36
A, żeby było jeszcze "śmieszniej", to tego samego dnia, o 22 na ul. Piłsudskiego kolejna Skoda została rozbita, tym razem do wypadku doszło z udziałem samochodu. Niezły tydzień - 3 rozbite nowe Skody ...
B.Olczyk | 2008-07-09 00:05:42
Dziękuję :)) Taka jakby "przechodnia". Że też uszanowano wnętrze :)