Jakieś dwa lata temu na którymś z niemieckich kanałów obejrzałam film dokumentalny o Romach na Słowacji. Wiadomo – wykluczeni, przepędzani, getta, wyuczona bezradność, bez wykształcenia, bez pracy, bez perspektyw. Ktoś mozolnie wspiera jedną z Romek w nauce, potem w nauce zawodu, jest pilna, szkołę kończy z wyróżnieniem - nabiera wiatru w żagle, zaczyna mieć marzenia, chce pracować, wyrwać się. W pobliskim mieście na drzwiach sklepów i restauracji wisi sporo ogłoszeń o przyjęciach do pracy. Zadbana, „normalnie” ubrana Romka chodzi od firmy do firmy, towarzyszy jej ukryta kamera. Pyta o pracę, mówi, że bardzo chce pracować, że bardzo jej zależy, pokazuje wzorowe świadectwo, opinie ze szkoły. Patrzą na świadectwo, potem przez chwilę obserwują jej śniadą twarz i odmawiają. Wszyscy.